Półka, półeczka #2
Pomimo nieprzychylnej prognozy pogody w ostatnią kwietniową sobotę słońce świeciło na całego. Zanim stwierdziłam, że powinnam wstać dobre pół godziny leżałam w łóżku leniąc się. W końcu jest sobota, nigdzie nie trzeba się spieszyć... Wkrótce okazało się to jednak nieprawdą, bo kiedy tylko usiadłam modele zaczęły się domagać uwagi. Skończyło się na tym, że każdego z osobna musiałam pogłaskać i pogadać z nim - przy 10 modelach nie byłoby to takie złe, jednak kiedy w grę wchodzi ponad 100 masz ochotę się powiesić.
Na szczęście mniej więcej w połowie mój tata zapukał do drzwi i musiałam wyjść.
Na szczęście mniej więcej w połowie mój tata zapukał do drzwi i musiałam wyjść.
***
Wczoraj przyjechałem do Clairdale Ridge i szczerze mówiąc jestem zawiedziony. W moim domu w Ameryce nie miałem co prawda zbyt wiele do roboty, bo nikt nigdy nie wyjął mnie z pudełka, ale sytuacja tutaj niewiele się od wcześniejszej różni. Niby mam z kim pogadać, ale jakoś żaden traditional nie kwapi się, żeby mnie poznać a ja nie zamierzam się starać. W końcu TO O MNIE jest książka z którą przesiedziałem kilka lat w pudełku. Swoją drogą, jestem ciekawy czy droga Maddie kiedyś ją przeczyta. I czy kiedyś przedstawi mnie reszcie koni. Właśnie wtedy weszła nasza właścicielka. Po kolei pozdejmowała nas z półek i poustawiała na podłodze.
- Slycerack, poznaj Black Jacka.
- Miło cię poznać- może zabrzmiało to nieco sztucznie, ale postanowiłem być łaskawy.
- Mnie ciebie też.
Potem była jeszcze jakaś GiGi, jej synalek Hearth, Klejnot (niby maści podobnej do mojej, ale wiadomo kto jest ładniejszy). W pamięć szczególnie zapadł mi potwornie brzydki Nugget i istny ideał, AMERYKAŃSKA KLACZ WYŚCIGOWA. Zenyatta to zdecydowanie najlepsze co mi się przytrafiło.
Po kilku dniach zacząłem nawet nieźle dogadywać się z Slycerackiem, a Hearth zaczął we mnie widzeć kogoś wyjątkowego. W końcu z Ameryki, prawda?
Roześmiałam się.
-Naprawdę tak wyobrażacie sobie Black'a? Nie mogę. - i znowu zaczęłam się śmiać.
- Hej, hej, to jest wielce prawdopodobne! - krzyknęła oburzona moim zachowaniem Zen.
- Oj tam, już nie przesadzajcie. A może mam was wynieść na strych?
- To groźby karalne. - zauważyła wszechwiedząca GiGi.
Wywróciłam oczami i podeszłam do torby w której znajdował się Black Jack. Tak, już go uwolniłam, po prostu wczoraj był ze mną (a także Misty i Stormy'm) na koniach, gdzie po jeździe robiłam im zdjęcią.
Ostrożnie wyjęłam zapakowane w folię bąbelkową modele i postawiłam na podłodze. Od razu zaczęły się rozmowy - gdyby nie to, że byłam w domu sama, pewnie już jechałabym do psychiatryka. Było potwornie głośno!
- Cisza! - klasnęłam w dłonie.
Wszyscy momentalnie ucichli. Wiedzieli dokładnie, jaka jest kara za niesłuchanie mnie. Potem po kolei przedstawiłam Black Jacka każdemu. Wszystkie konie przekonały się do ogiera - poza Zen, ale ona się nie liczy.
Kiedy wszyscy byli usatysfakcjonowani, pokazałam jeszcze zdjęcia z sesji w Przezchlebiu.
Cóż, w tym miejscu powinnam was chyba przeprosić za przerwę, ale to nie ma sensu. Takie przerwy mogą być bardzo częste, a przepraszanie miliard razy nie ma sensu. Skoro i tak się nie poprawię, to po co was zanudzać? Nie wiem, dlatego przeprosin nie będzie, możecie tak potraktować cały ten post. Ostatnie zdjęcie wyląduje na konkursie na kwietniową FM (o ile Jednorożec jeszcze przyjmie, mam nadzieję, że tak, bo po prostu kiedy indziej nie miałam jak wysłać) także proszę o głosy :D Dzięki za doczytanie do końca, pa pa!
Czekolada
Yeyyy,czekałam na to opowiadanie! :D
OdpowiedzUsuńTo chyba najlepsza rzecz w tym blogu! ^.^
Pozdrowionka,wpadniesz do mnie? :))
motekkotka5.blogspot.com
Cieszę się! Jasne, że wpadnę!
Usuńzalosne...
OdpowiedzUsuńach tak,ty nie odróżniasz "zalosnego" od "żałosnego",więc muszę pisać inaczej :P
Żałosne jest wchodzenie na czyjegoś bloga tylko po to żeby dać mu złą opinię i zhejtować. Serio czerpiesz przyjemność z tego ze komuś jest przykro? Musisz mieć niezłe za przeproszeniem nasrane w główce.
UsuńA czy mógłbyś/mogłabyś napisać co jest żałosnego w tym poście? Poza tym wiesz, stosowanie zasad języka polskiego jeszcze nikogo nie zabiło. Używając poprawnej polszczyzny okazujesz ludziom szacunek.
UsuńOdwal się od niej Anonimku ...
UsuńMnie się opowiadanie bardzo podoba. Oby tak dalej ;)
Bardzo fajny pomysł z takim sposobem opisywania modeli - bardzo mi się podoba. Zazdroszczę Misty i źrebaczka :)
OdpowiedzUsuńNo to się cieszę! Dzięki, że wpadłaś na mojego bloga, to dla mnie dużo znaczy. A Misty możesz kupić przez MPV, jest śliczna (chociaż i tak Stormy wygrywa wszystko) ale niestety moja ma różowe białka oczu :/ Poza tym mogę tą parkę bardzo polecić, i na półce i na zdjęciach ładnie wyglądają.
UsuńPozdrawiam!
Czekolada
Super opis. Zdjęcia są prześliczne Black Jack też :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Reya
Piękne zdjęcia, bardzo lubię te modele, choć taki morgan ideałem niby nie jest, ale mam nadzieję, że kiedyś do mnie trafią.
OdpowiedzUsuńFoty Morgana na tle koni superanckie. Misty z żrebakiem na padoku wyszła jak na większy koń na padoku.
Pozdrawiam !
www.dorotheahhh.blogspot.com
www.dh-stable.blogspot.com
www.modelkonia.blogspot.com
Dziękuję! Na Morgana jak najbardziej poluj, niby pysk typowo Hessowy, ale wygląda pięknie i nawet naturalnie.
OdpowiedzUsuńCieszę się, że podobają Ci się zdjęcia!
Pozdrawiam!
Czekolada
Świetny pomysł z tym opisem! Zdjęcia wyszły pięknie *u* Modele bardzo ładnie prezentują się na tle koni :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!